wtorek, 7 września 2010

|21| W dupie z wyjazdem...

W trakcie kolejnych kilku dni coraz rzadziej widywałam się z dziewczynami. Poniekąd była to moja wina, gdyż poświęcałam Marcinowi więcej czasu, a przygotowania do wyjazdu pochłaniały wiele godzin. Z drugiej strony Kasiula i Tasia też nie należały do świętości. Znikały na całe dnie, a człowiekowi próbowały wcisnąć, że siedziały w domu.

Z Pauliną sprawa była raczej jasna. Miała przy swoim boku osobę, na której jej zależało i mimo przeciwności losu spotykała się z "Panem w golfie" w każdej wolnej chwili. Większą zagadką był, więc dla nas Zboczek. Odkąd wróciliśmy z Niemiec blondynka zrobiła się strasznie tajemnicza i nawet na krok nie rozstawała się ze swoim telefonem komórkowym. Było to na nas o tyle dziwne, ponieważ zazwyczaj telefon Kasiuli leżał gdzie popadło. Wiedząc, że to nie moralne postanowiłyśmy z Ptasiorem przechwycić ową rzecz, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.

"Misja Alcatel" nie należała do najłatwiejszych, jednak nasza cierpliwość opłaciła się na dwa dni przed podróżą do Francji. Tego dnia postanowiłyśmy z dziewczynami zorganizować sobie babski wieczorek w domku należącym do Pana Romana - wujka Kaśki. Była to na tyle kusząca propozycja, że zgodziłyśmy się na wypad nad jezioro jednogłośnie. W tym samym czasie blondyn wraz Młodym wybrali się na bilard, więc wilk był syty i owca cała.

Siedziałyśmy właśnie z Pauliną w salonie, gdy nasza towarzyszka udała się do prowizorycznej kuchni, by zrobić dla całej trójki popcorn.
- Wyobraź sobie, że ostatnio rozmawiałam z Radkiem - powiedziała w pewnym momencie dziewczyna, poprawiając sobie przy tym starannie ułożone włosy - Byliśmy kieryś razem w operze, a przez jakiś czas próbował bajerować do naszego Zboczka.
- I co u niego? - spytałam odtwarzając sobie w głowie wspomnienia dotyczące tej konkretnej osoby - Nadal jest taki pokręcony, jak jeszcze rok temu? Muszę przyznać, że "Pump it up" w jego wykonaniu było przecudowne ale na dłuższą metą nie da się z takim wytrzymać.
- A no jakoś żyje, chociaż szczęścia w miłości, jak nie zaznawał, tak nie zaznaje dalej - rzuciła dziewczyna wpatrując się w drzwi za którymi zniknęła Kasia - Swój wiek już ma, więc w końcu mógłby się ustatkować. Jeśli w najbliższym czasie nie znajdzie sobie kogoś, to chyba zgłupieje do reszty...
- Paulina? Mogłabyś mnie przez chwilę zastąpić? - spytała blondynka znienacka pojawiając się w pomieszczeniu - Twoja maszyna wariuje, a coś czuję, że jeśli postoję tam jeszcze chwilę dłużej, to pocieknie mi po nóżkach.

Sekundę później już jej nie było, a Tasia nie widząc innej możliwości skierowała się w kierunku sąsiedniego pokoju. Po nie całej minucie postanowiłam dołączyć do swojej koleżanki. Gdy weszłam do pomieszczenia nie dało się nie zauważyć bałaganu panującego na podłodze. Wszędzie, gdzie się tylko dało leżała porozrzucana kukurydza, a Paulina... Paulina w najlepsze stała pochylona nad niewielkim przedmiotem. Dziewczyna podniosła głowę sugerując mi tym samym żebym się nie odzywała. W tej samej chwili rozpoznałam znajdujący się w jej dłoniach telefon należący naszego brakującego ogniwa. Szczęśliwa z osiągniętego sukcesu zaczęłam ogarniać kuchnie, by mająca się zaraz pojawić Kasia niczego nie podejrzewała.
- Lena, o ja pierdole! - powiedziała bezgłośnie brunetka, gdy po chwili odłożyła komórkę w dokładnie to samo miejsce - Być może w to nie uwierzysz ale nasza koleżanka prawdopodobnie spotyka się z tym gadem z 3g...

Nowinki zdobyte przez przyjaciółkę przyprawiły mnie o zawroty głowy. Niestety nie mogłyśmy dłużej roztrząsać tego tematu, ponieważ chwilę później w pomieszczeniu pojawiła się główna podejrzana. Dokończyłyśmy przygotowywanie popcornu, po czym udałyśmy się do salonu, gdzie w nieco ponurej atmosferze oglądałyśmy "Historię kopciuszka", a także "Zmierzch". Przy tym drugim Kaśka z Pauliną wyraźnie ożyły. W sumie nie było się czemu dziwić skoro jedna z nich szalała za pseudo boskim Pattinsonem, a następna za doktorkiem.

W pewnym momencie wymiękłam, a że była już prawie jedenasta na osi, to postanowiłam spożytkować skoczyć do łazienki na szybki prysznic. Kiedy tak stałam pod strumieniem gorącej wody z zewnątrz dobiegł mnie głośny krzyk moich towarzyszek:
- Olka wyłaź z tamtąd ale już... - zawołała Kasiula woląc w drzwi ile sił - W Szczecinie karetka zabrała Marcina do szpitala...



***

Gdy godzinę później dotarłyśmy do szpitala, w poczekalni wraz z Młodym siedziała już matka blondyna, która nerwowo chodziła w tę i spowrotem. Nie zwacając uwagi na idące za mną dziewczyny.
- Co z nim? - spytałam bez zbędnych dla mnie w tym wypadku wstępów - Żyje?
- Kobieta spokojnie - upomniał mnie mój własny brat - Marcin aktualnie przebywa w gabinecie zabiegowym, gdzie chirurg - w asyście urodziwych pielęgniarek - zakłada mu gips. Niby nic wielkiego ale z waszego romantycznego wyjazdu nici.
- W dupie z wyjazdem... - zaczęłam, a przypomniawszy sobie o obecności pani Marzeny czym prędzej dodałam - Przepraszam. Normalnie nie używam tego typu wyrażeń. To wszystko przez ten stres...
- Nie masz się czym przejmować Kochanie - odpowiedziała pogodnie kobieta delikatnie ściskając mnie za rękę - Najważniejsze, że nic poważnego się nie stało.
- Tak to już jest, jak niektórzy wyłapują z wypowiedzi tylko to co chcą usłyszeć - wtrąciła swoje trze grosze Kasiula, tym samym siadając wygodnie na krześle znajdującym się koło Grześka - Lena nie dała sobie niczego na spokojnie wytłumaczyć.
- Ciekawe co by było, gdyby to twój mężczyzna trafił na ostry dyżur? - spytała z aluzją Tasia - Pewnie nie minęłaby minuta, a ty byłabyś już na miejscu.

W pomieszczeniu zapanowała cisza, którą chwilę później zagłuszył dźwięk otwieranych drzwi...



________________________________________________________________

Ogłoszenia Dusz Pasterskie!

Za wszelkiego rodzaju błędy serdecznie przepraszam. Rozdział dedykuje Kasiuli, która domagała się - bym coś napisała - już od jakichś pięciu miesięcy. Wchodzącym na tego bloga chce powiedzieć tylko tyle, że jest to kontynuacja opowiadania, którego początkowe rozdziały znajdują się pod adresem: www.lekcja-wiernosci.blog.onet.pl.

Z racji tego, iż zapomniałam hasła na tamtejszego maila, przeniosłam się tutaj. Niestety nie mogę też sprowadzić reszty opowiadania na tą stronę, ponieważ inteligentnie zastrzegłam sobie prawo do kopiowania treści. Za utrudnienia przepraszam!